Rozdział 2 – Masaż holistyczny

Wywiad z @Zofia Gadomska, tancerką i nauczycielką tanga, specjalizującą się w masażu Lomi Lomi Nui.

W jaki sposób masaż wpływa na jakość naszego tańca?

Każdy z nas przychodzi na tango z jakimś bagażem doświadczeń zapisanych w ciele, co u wielu osób oznacza rozmaite napięcia, sztywność mieśni i stawów. Mogą one wynikać z dotychczasowego trybu życia i pracy, innego rodzaju aktywności lub ich braku (jeśli do tej pory unikaliśmy jakichkolwiek zajęć ruchowych), ale mogą być też związanie ze stresem i innymi emocjami. Napotykamy na nie na zajeciach, czujemy się przez nie ograniczani, nieporadni albo zbieramy wiele uwag na temat naszej postawy, lecz nie jesteśmy w stanie z nich skorzystać, a lekcja może chwilami stawać się walką z własnym ciałem. To oczywiście naturalne odczucia w procesie nauki każdej nowej sprawności, a dobrze prowadzone lekcje dają szansę krok po kroku je przezwyciężać. 

Jednak nawet najlepszy nauczyciel, oferujący różne dodatkowe ćwiczenia, nie załatwi za nas wszystskiego, nie sięgnie do przyczyn tkwiących głębiej w naszych ciałach, bo nie ma na to miejsca, czasu i mozliwości w ramach lekcji tanga. 

Może się także zdażyć (sama tego doświadczyłam), że intensywny trening postawy nadbuduje dodatkowe napięcia na te pierwotne, tworząc swoisty klincz i doprowadzi do bólu i kontuzji.

Warto pamiętać, że sztywność i napięcia wpływają  niekomfortowo nie tylko na nas samych, ale także na naszych partnerów/partnerki. Nasze ciała mają naturalną umiejętność uczenia się siebie nawzajem poprzez dotyk i mogą się nawzajem „zarażać” sztywnością bądź miękkością. Szczególnie w Tangu Argentyńskim, gdzie jak w mało którym tańcu mamy bliski kontakt z ciałem i rozwijamy w sobie szczególną wrażliwość na to, co dzieje się w ciele partnera. Wszystko co niesiemy w naszym ciele staje się cześcią tego, co mamy do zaoferowania drugiej osobie w tańcu.

Dobra wiadomość jest taka, że sztywność i napięcia w ciele to nie są stany dane nam raz na zawsze i że możemy z nimi pracować. 

Z perspektywy nauczyciela spotykam się czasem na zajęciach z postawą ucznia  „bo ja już tak mam”. Czasem można odnieść wrażenie, że to staje się dla niektórych wymówką lub alibi, żeby czegoś nie robić lub nad czymś nie pracować. Oczywiście nie chodzi o to, żeby z takich powodów oceniać innych lub siebie samego jako kogoś gorszego, tylko zaakceptować fakt, że dziś jest tak jak jest, i poszukać ruchu w dostepnym obszarze, dając sobie szansę na to, aby jutro mogło być lepiej. 

Tę szansę mogą dać regularnie wykonywane ćwiczenia uelastyczniające ciało typu joga, pilates, streching, czasem potrzebna fizjoterapia i właśnie masaż! A Lomi Lomi Nui jest  pod tym względem masażem szczególnym, który moim zdaniem pięknie wspiera i uzupełnia inne formy pracy z ciałem,  korzystnie wpływając także na nasze samopoczucie, kondycję psychofizyczną i na naszą duszę. 

Czyli ciało staje się bardziej elastyczne, nasze objęcie jest bardziej rozluźnione i przyjemniejsze zarówno dla nas, jak i naszego partnera, zaczynamy robić głębsze boleo i mocniej się dysocjować?

Można tak powiedzieć. Dzięki takim masażom nasze ciało stopniowo zaczyna być po prostu sprawniejsze i lepiej przygotowane do nauki nowych rzeczy. 

W tangu wszyscy szukamy tego magicznego objęcia, które jest mocne i miękke równocześnie, oraz ruchu, który jest jednocześnie uziemiony i lekki. Jeżeli nasze ciało i psychika są rozluźnione i zrelaksowane na każdym poziomie, o wiele łatwiej i przyjemniej poszukiwać potem tych magicznych jakości. Aby to uzyskać, warto poza nauką techniki i muzykalności popracować nad miękkością ruchu poprzez masaż. 

Na czym on polega?

W Lomi Lomi Nui traktuję osobę jako całość. Masuję całe ciało (oczywiście z poszanowaniam prywatności stref intymnych) uważnie wsłuchując się we wszystko, co się w nim dzieje, i równocześnie stwarzam dogodne warunki do całkowitego odpuszczenia, wyciszenia myśli, ukojenia emocji i duszy. To masaż będący rytuałem, dopełniony pachnącymi olejkami i muzyką.

Płynnymi, uważnymi ruchami pracuję na mięśniach, ale również na powięziach i stawach, rozmasowując i łagodnie, stopniowo rozciągając ciało zapraszam w nie przestrzeń i rozluźnienie. To sprawia, że razem z puszczeniem napięć zwiększa się płynność i zakresy ruchu. Usprawnia się przepływ w ciele, zarówno fizyczny w sensie ukrwienia, jak i energetyczny. 

Przyjmując masaż Lomi Lomi Nui mamy okazję spotkać się z samą/samym sobą, w ciszy, przy relaksującej muzyce. Zaleznie od tego, za czym podaży nasza uwaga, możemy pogłębić swiadomość ciała i wszystkiego co w  nim jest, doświadczyć medytacyjnego stanu całkowitego wyciszenia umysłu, lub dać się zabrać w podróż obrazom, które przyjdą.

Jak często korzystać z zabiegu?

Aby utrzymać dobre efekty masażu, warto stosować go zapobiegawczo, a nie tylko w styuacji, kiedy jest już z nami bardzo źle lub zaliczymy kontuzję. Przyjmując systematycznie masaż warto zachować regularność tak, aby nasze ciało nie zapomniało całkiem tego, czego doświadczyło na poprzednim spotkaniu. Dla wielu osób oznacza to wizytę raz na miesiąc lub raz na dwa miesiące, ale czasem pojawia się potrzeba intensywniejszej serii raz na tydzień. 

Czy sa przeciwskazania?

Warto poinformować masażystę o odczuwanych bólach, kontuzjach i zdiagnozowanych chorobach i schorzeniach np. kręgosłupa, jednak nie ma przeciwskazań do tego masażu ze względu na jego nieinwazyjny charakter. 

Jeśli w czasie masażu napotykam napięte lub wrażliwe miejsca, może pojawić się ból, ale tylko taki „bezpieczny”, przy którym można sie tym bardziej rozluźnić. Na pewno nie robimy niczego na siłę, dostosowując się do aktualnego stanu w ciele. Masaż ten jest bardzo uważny, troskliwie otulający i cudownie przyjemny. Rytuał trwa 1,5 lub 2 godziny, a po jego zakończeniu nie warto się nigdzie spieszyć i powrócić do życia w swoim rytmie. 

Fragment książki Diabelskie Tango 2 – Jak wejść na wyższy poziom?’. Autor Iwona Siekierska. ISBN 978-83-956277-0-5. Wpis zawiera reklamę.